Forum www.orunia31.fora.pl Strona Główna www.orunia31.fora.pl
Forum o klasie 5c ze szkoły nr 19
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

tlen

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.orunia31.fora.pl Strona Główna -> Chłopacy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Przedszkolak



Dołączył: 10 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:17, 26 Mar 2018    Temat postu: tlen

-Co to ma znaczyc? - spytal podejrzliwie Haggerty.

-Musial pan poskapic naszemu przyjacielowi odpowiedniej dokladki przy obiedzie - odparlem.

-To nie bylo dla mnie! - Pod wplywem napiecia glos Sandy'ego przeszedl w podniesiony pisk. - Przysiegam! Widzi pan...

-Powinienem wyrzucic tego pokurc za za burte. To zwykly maly szemrany zlodziejaszek. Wystarczy sie odwrocic, a dran juz tu jest, juz mu we lbie te jego zlodziejskie sztuczki. A na kogo [link widoczny dla zalogowanych]
spadnie wina za kradziez, no, na kogo? Kto bedzie musial sie rozliczyc przed kapitanem z brakujacych zapasow? Kto bedzie musial pokryc strate z wlasnej kieszeni? I komu obetna pensje za to, ze nie zamykal kambuza na klucz? - W trakcie tych rozwazan nad niesprawiedliwoscia zycia Haggerthy'emu cisnienie znow wyraznie skoczylo. - I pomyslec - dodal z gorycza - ze zawsze ufalem swoim bliznim. Powinienem mu byl skrecic kark.

-No coz, teraz juz za pozno - zauwazylem racjonalnie. - Nie moze pan ode mnie, lekarza, oczekiwac krzywoprzysiestwa w sadzie. A poza tym, nic sie nie stalo, niczego nie skradziono. Nie ma pan zadnych strat do pokrycia z wlasnej kieszeni, wiec po co sie narazac kapitanowi? - Spojrzalem na Sandy'ego, a potem na puszki na podlodze. - Czy to wszystko, co pan chcial ukrasc?

-Przysiegam na Boga...

-Och, niechze pan przestanie - przerwalem mu w pol slowa, a zwracajac sie do Haggerty'ego spytalem: - Gdzie on byl i co robil, kiedy pan tu wszedl?

-Co robil? Weszyl tym swoim dlugim nochalem po lodowce! Oto co robil! Zlapalem go na goracym uczynku.

Otworzylem drzwiczki wielkiej lodowki. Wypelniona byla niemal po brzegi tylko kilkoma rodzajami podstawowych produktow. Maslo, sery, pasteryzowane mleko, bekon, konserwy miesne. To wszystko.

-Niech no pan tu podejdzie - polecilem Sandy'emu. - Chce sprawdzic, co pan ma w kieszeniach.

-Chce pan sprawdzic, co mam w kieszeniach?! - Wybawiony zrzadzeniem Opatrznosci z opalow i juz pewien, ze nikt nie zostanie powiadomiony o jego postepku, Sandy odzyskal nagle cala pewnosc siebie. - Za kogo pan sie, u diabla, ma? A moze pan jest glina, co?

-Tylko zwyklym lekarzem. Lekarzem, ktory probuje odkryc, dlaczego dzis w nocy zmarlo troje ludzi. - Sandy rozdziawil usta, rozbiegane oczka za szklami okularow zrobily sie zupelnie okragle i utkwione we mnie wreszcie znieruchomialy. - Nie wiedzial pan, ze Moxen i Scot, nasi stewardzi, nie zyja?

-Ano, slyszalem. - Przesunal jezykiem po wargach. - Ale co to ma wspolnego ze mna?

-Tego nie wiem, jeszcze.

-Nie moze mnie pan w to wrobic! O czym pan w [link widoczny dla zalogowanych]
ogole mowi? - Po calej wojowniczosci Sandy'ego nie zostalo sladu ni popiolu. - Ja nie mam z tym nic wspolnego!

-Trzech ludzi zmarlo, a czwarty byl juz jedna noga w grobie. Przyczyna ich smierci bylo zatrucie pokarmowe. Cala zywnosc na statku pochodzi z kuchni. Interesuje sie zatem ludzmi, ktorzy bez pozwolenia tu zagladaja. - Przenioslem wzrok na Haggerty'ego. - Chyba jednak powinnismy poprosic tu kapitana.

-Nie! Rany boskie! - Sandy byl bliski paniki. - Pan Gerran mnie zabije!

-Prosze tutaj. - Podszedl do mnie, porzucajac wszelka mysl o stawianiu oporu. Przeszukalem go dokladnie, ale nie znalazlem jedynego narzedzia, za ktorego pomoca moglby zatruc zywnosc w lodowce, czyli strzykawki z igla. - Co pan mial zamiar zrobic z tymi konserwami? - spytalem.

-To nie bylo dla mnie. Juz wam mowilem. Po co mi tyle puszek? Ja jadam tyle, co pol zdechlej myszy. Niech pan spyta, kogo chce. Kazdy panu powie.

Nie musialem nikogo pytac. Mowil prawde. Tak jak Lonnie Gilbert, w uzupelnianiu dziennej dawki kalorii polegal glownie na produktach zakladow gorzelniczych. Ale te miesne konserwy mogly mu sluzyc do zmylenia tropu, do odwrocenia uwagi, na wypadek, gdyby ktos go przylapal, co sie wlasnie stalo. - Jesli nie dla pana, to dla kogo?

-Dla Ksiecia. To znaczy Cecila. Bylem u niego przed chwila. Skarzyl sie, ze jest glodny. To znaczy, nie. Skarzyl sie, ze bedzie glodny, bo na trzy dni skazal go pan na same suchary i herbate.

Wrocilem pamiecia do swojej rozmowy z Ksieciem. Te suchary i herbata mialy mi posluzyc wylacznie do wyduszenia z niego informacji. Dopiero teraz uswiadomilem sobie, ze zapomnialem odwolac swoja grozbe. Ta czesc wyjasnien Sandy'ego musiala byc prawda.

-I to Ksiaze poprosil pana o zdobycie zapasu zywnosci?

-Nie.

-Powiedzial mu pan, ze cos pan dla niego zalatwi?

-Nie. Chcialem mu zrobic niespodzianke. Chcialem zobaczyc jego mine, kiedy wroce z konserwami.

Impas. Mogl mowic prawde, rownie dobrze jednak mogl wykorzystywac te historyjke jako przykrywke dla bardziej niecnych dzialan. Nie potrafilem tego rozstrzygnac i mialem mala szanse, ze kiedykolwiek mi sie to uda.

-Niech pan wraca do swego przyjaciela, Ksiecia, i powie mu, ze od sniadania moze znowu jesc to, co wszyscy - powiedzialem.

-To znaczy... ze moge odejsc?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Pon 16:23, 26 Mar 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.orunia31.fora.pl Strona Główna -> Chłopacy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin